
 |
5.11.2005
Jak przegrałam bitwę pod Verdun.
Część pierwsza - "Działania zaczepno-odporne".
Bitwę rozpoczęły już jakiś czas temu przygotowania wrogich sił do przejęcia terytorium Biblioteki. Na rozpoznanie terenu wysyłano najlepszych szpiegów. Najbardziej przemyślnym okazał się słynny Cibi, pseudonim Houdini. Pojawiał się poza terytorium Kojca w najbardziej nieoczekiwanych momentach - o 4.00 rano, lub tuż po północy, licząc na zmęczenie i zaskoczenie przeciwnika. Starannie wybierał miejsca przekroczenia Muru Kojca, by w przyszłości mniej biegłe w sportach ekstremalnych jednostki mogły podążyć jego śladem. Moim zaspanym lub zmęczonym oczom objawiały się jak deus ex machina w sypialni, lub penetrując skrzętnie teren Biblioteki.
Dwunożni umęczeni tropieniem i wyłapywaniem coraz liczniej i częściej pojawiających się poza Kojcem szpiegów poddali się.
Trzeba było jednak zabezpieczyć teren Biblioteki, by nacierające wraże wojska jak najmniej obróciły w perzynę.
Na czas strategicznego odwrotu dwunożnych wyłapano podstępem szpiegów i zamknięto ich w tymczasowym areszcie Wanna. Dowódca Sońka na próżno wzywała oddziały i na próżno starała się wydobyć je z aresztu, gdy w Bibliotece trwały gorączkowe przygotowania do najazdu.
6.11.2005
Część druga - "Inwazja".
Najeźdźców wypuszczono z wannowego aresztu. Teren był już przygotowany i zabezpieczony. Najpierw naczelny szpieg sprawdzał, czy pod dywanem nie kryje się wróg, patrolowano teren dwójkami lub pojedynczo z odwodem zabezpieczającym tyły.
Kiedy uznano, że teren jest czysty rozpoczęto odkrywanie zasobów zdobytej republiki Biblioteki pod czujnym spojrzeniem doświadczonego generała Sońki.
Rozgorzały walki o podział łupów - nowych zabawek. Były przypadki kradzieży zdobytych przedmiotów i ucieczek w najdalsze zakątki. Były też utarczki o cenne miejsce na wieży Drapak. Używano nawet niedozwolonych w armii metod - gryzienia w ogon towarzysza broni i zupełnie nie sportowych zagrań dwóch na jednego, a dokładniej - dwoje na jedną.
Wsparcie logistyczne zapewniał grabieżcom wielofunkcyjny robot bojowy - Sońka. Myła jednego kociaka z drugim przyssanym do sutków.
7.11.2005
Część trzecia - "Tryumf"
Po zabezpieczeniu zdobytego terenu nastąpił wielki tryumf najeźdźczej armii. Najpierw był taniec zwycięstwa po całym pokoju z ogonkami uniesionymi do góry, jak sztandary zwycięskiego wojska. Niektórych nieco poniosło i przez pomyłkę dali pokaz tańca na rurze. Drapak stał się miejscem popisów gimnastyczno-choreograficznych.
Dopiero zdecydowane wkroczenie Generała Sońki przywołało rozpasane jednostki do porządku: Szeregowiec Cibi, baaaczność! Do mycia i wysadzania maaarsz!
Na szczęście jedna trzecia wojsk zachowała umiar w świętowaniu, spokojnie zwiedzając podbite tereny.
Do rodzinnego albumu zrobiono pamiątkowe zdjęcia na wieży Drapak, w najwyższym punkcie republiki Biblioteka.
Odbyła się uczta zwycięstwa przygotowana przez dwunożnych dla uczczenia podboju i dostarczenia wojskom energii. Potem bohaterowie poczuli się zmęczeni, kociaki jeden po drugim zaległy w różnych miejscach pokoju. Po chwili opadł ostatni kiwający się łepek, zamknęło się sennie ostatnie oko.
W drzwiach republiki Biblioteka dwunożni wznieśli barykadę zwaną linią Kocinota. Ostatni punkt obrony kontynentu Mieszkanie przed zalewem najeźdźców. Posłuchajcie, co na jej temat ma do powiedzenia najsłynniejszy absolwent szpiegowskiej akademii i niedościgniony mistrz sportów ekstremalnych: Cześć! Nazywam się Spike, Almond Spike. Agent 001 Jej Bajrowskiej Mości. Taaak, poznałem linię Kocinota, kiedy byłem w waszym wieku. Czas jej zdobycia oceniam na ...piiiiii.... Musicie tylko ...piiiii... I całe mieszkanie ...piiiiii...
Ponieważ Agent Spike ujawnił pilnie strzeżone tajemnice wojskowe część przekazu ocenzurowano.
Koniec bitwy pod Verdun.
8.11.2005
Te dzieciaki to małe piranie. Dlaczego piranie? Różnie bywa z jedzeniem różnych dań przez różne kociaki. Tylko Cibi rąbie wszystko, co stawiam w misce i to w takim tempie, jakbym głodziła go od tygodnia a jutro miałaby nastąpić klęska światowego głodu.
Co do jednego dania wszystkie są zgodne. MIĘSO! Każde! Wołowinka? Proszę bardzo! Indyczek? Z przyjemnością! Jedzą tak łapczywie, że dostają czkawki. Potem każde podchodzi do mnie i sumiennie wyciera ryjek w mój blezer. Serwetką też jestem.
A cioteczka Bajra? Cała ona. Zachowuje się jak dziewiętnastowieczna podstarzała panna. Najpierw ostrożnie zaglądała do kojca, unikając jednak fizycznego kontaktu z małymi paskudztwami rojącymi się za zagrodą. Teraz często siedząc na stołku zapuszcza żurawia za linię Kocinota, ale kiedy wchodzi do biblioteki udaje, że tam żadnych kociąt nie ma.
Kilka dni temu przyniosłam Cibiego do pokoju stołowego i postawiłam na kanapie, na której rezydowała Bajra. Maluch zaczął wędrować w jej kierunku. W miarę jak się zbliżał - kocica miała coraz większe oczy. Nie tylko. Powiększyła swoją objętość tak, że myślałam, że zaraz pęknie. Usiadła tak, by zajmować jak najmniej miejsca. Gdy w końcu malec otarł się o nią, powietrze uszło z Bajry w przerażono - zdumionym Hhhhyyyy! Zwiała. Oj, będzie się biedna miała z pyszna, kiedy padnie linia Kocinota. Chyba zamieszka na kredensie.
12.11.2005
Rodzą się kociaki. Jest mama-kot, był ojciec-kot. Małe rosną i pewnego dnia stwierdzasz, że zamiast trzech kociaków, masz trzy papugi.
Papugi, jak wiadomo lubią przesiadywać na ramieniu opiekuna. Zawsze, kiedy człowiek siądzie na podłodze biblioteki natychmiast jakiś papug włazi mu na ramię i ciekawie przechylając łepek zagląda w oczy. Papug zwykle robi to po sutym posiłku, a włosy są znacznie lepsze do wycierania zamazanego dzioba niż blezer. Nie wspominając już nawet o tym, ze bekanie i czkanie na wysokościach brzmi znacznie dostojniej i poważniej niż na podłodze.
Toaleta to dopiero preludium. Papug uwielbia iskać owłosioną ludzką głowę, przeczesywać pazurkami i ząbkami. Pomału schodzi w okolice ucha i ociera się łebkiem o szyję, by znienacka zanurzyć dziobek w czeluściach ucha dmuchając zawzięcie. Jeżeli papug przysiądzie na moim ramieniu budzą się w nim złodziejskie instynkty i uporczywie próbuje odgryźć kolczyk.
Papug nigdy nie jest samotny. Masz jednego, masz od razu całe stado na ramionach i plecach.
Co można zrobić w odwecie za bycie używanym jako podstawki lub serwetki? Można zrobić sobie papugiem masaż twarzy. Wzięcie go w dłonie i wtulenie nosa w futerko bardzo dobrze wpływa na ukrwienie skóry, łagodzi napięcie mięśni i poprawia humor.
Sytuacja bardzo się komplikuje, kiedy do trzech małych papugów dołącza Naczelny Papug Wielki - Sońka. Wtedy może się ugiąć najtęższe ramię - jej prawie sześć kilogramów żywej wagi robi swoje.
13.11.2005
Poranne Pytania przy sprzątaniu...
Beznadziejne. Zarówno w kontekście znalezienia na nie odpowiedzi jak i sensu samych pytań.
- Kto wylał wodę z miski?
- Kto wlazł w kaszkę i rozniósł ją po pokoju?
- Czyje są bentonitowe ślady łapek na parkiecie?
- Kto wrzucił piłeczkę do miski z wodą?
- Kto zwinął chodnik i wepchnął go pod balkon?
- Kto rozdeptał na placek kupę w kuwecie?
- Kto nie zasypał sików w tejże kuwecie?
- Kto rozsypał chrupki?
- Czyje są ślady zębów na kablu od lampki posmarowanym dla zniechęcenia konsumentów sokiem z cytryny i roztworem no-spa?
- Kto urwał myszce ogon i gdzie on jest?
- Kto wepchnął miękką piłeczkę w trzymilimetrową szparkę pod biblioteczką?
- Kto powywlekał czyste pieluchy i kocie ręczniki z teoretycznie niedostępnej półki?
- Kto wrzucił myszkę do kuwety i dokładnie obtoczył w żwirku?
Kto?
Dlaczego?
Jak?
Gdzie?
Odpowiedzią jest zawsze tylko niewinne spojrzenie trzech par małych ślepi i jednej dużych. Z kupy czarnego futra patrzącego na moje wysiłki spoza zagrody dobiega oburzone fuknięcie: Wiedziałam, że tak będzie z tymi potworkami wychowywanymi bezstresowo przez tę rudą. Za moich czasów...
|
|
|