
 |
23.09.2005
Czekaliśmy...
...czekaliśmy....
...czekaliśmy.
Wreszcie wezwany lekarz stwierdził, że to koniec czekania.
Z dużej chmury mały deszcz. Góra urodziła trzy myszy.
Wszystko odbyło się bardzo szybko i sprawnie. Mam niedosyt, po takich zapowiedziach ze strony kocicy tylko trzy maluchy? Ale to nic. Grunt, że są zdrowe, jedzą, są ruchliwe i żywotne. A Sońka jest bardzo opiekuńczą mamą.
Podsumowując: mamy kocurka rudego srebrzystego, koteczkę czarny szylkret z białym i koteczkę szylkret srebrzysty. O pręgowaniu na razie nie piszę, bo nie jestem pewna. Wszystkie powinny być klasyki, ale czort wie czy po przodkach jakiś solid się nie przypętał.
24.09.2005
Pomaleńku do przodu.
Już teraz można zorientować się, jakie mają charaktery.
Cibi - Kocurek.
Fajtłapa, fujara, zgubi się na dziesięciu centymetrach kwadratowych powierzchni budki, zawsze idzie nie w tę stronę, co potrzeba, cycka nie może znaleźć o milimetry od nosa, drze pyszczek przy najmniejszym problemie. Musze pilnować, żeby się najadał.
Caron - koteczka.
O, ta to ma zawsze coś do powiedzenia: Cyceeek nie teeen... Braaat miii łaaapęęęę wsaaadziiił do ooookaaa... Myyyć sięęę nieeee luuuubięęę... Zaaaasnąąąć truuudnooo... Nigdy nie wiem, czy drze się bo ma powód, czy drze się dla samego darcia.
Cortina - koteczka. Wie, gdzie jest jej cycek, jak złapie nie wypuszcza aż do końca posiłku, zdecydowana w działaniach. Pulchna, okrągła, spokojna. Wzięta na ręce prycha, pluje i warczy.
Scenka rodzajowa 1
Z pokoju kociąt dochodzi rozpaczliwy trójgłos o zmiennym, acz ewidentnie rosnącym natężeniu. Dwa głosy zażarte, trzeci - rozpaczliwie beznadziejny.
Idę.
Rzucam okiem.
Aha, panienki rozgrywają rundę kick-boxingu o tego wyjątkowego, jedynego na całym świecie cycka. W ferworze walki biedny, spokojnie ssący kocurek został skopany i oddzielony od źródła pokarmu.
Siadam, rozdzielam zapaśniczki.
Cortina! Do swojego, górnego przy przedniej łapie Sonki - raz!
Caron! Jazda w tył na dół po skosie - dwa!
Cibi! Chodź ciemięgo, potrzymam ci łepek. Przyssij się do tego ponad Caron - trzy!
Zapada błoga cisza przerywana jedynie cichnącym marudzeniem Caron: Mleeekooo ooo 0.2 stooopniaaa zaaa chłooodneeeee...
Uff.
24.09.2005
Od dwóch dni Sońka ma PAP - Poranne Ataki Paniki. Kiedy wstaję, jeszcze w koszuli i przed poranna wizytą w toalecie, zastaję kocicę bardzo wzburzoną. Nerwowo kręci się na posłaniu, coś do mnie krzyczy, wychodzi od dzieciaków, wraca, kładzie się, wstaje, coraz szybciej oddycha, zaczyna ziać. Łapie kociaka w pyszczek i niesie do stołowego pod stolik.
Może jej w pokoju za gorąco? Może budkę czuć wodami płodowymi? Zmieniłam posłanie. Wyprałam budkę, wyłączyłam kaloryfer. Spokój. Całą noc też.
Na drugi dzień, czyli dziś - to samo! Może winien jest niski poziom wapna? Termometr! Mimo protestów mierzę jej temperaturę, choć poprzednio była normalna. Teraz też jest. A ta znów łapie kociaka i wynosi. Jeżeli bierze Cibi lub Caron - drące się mimo fachowego chwytu kocię służy za system wczesnego ostrzegania. Ale Cortina ani nie piśnie wisząc grzecznie.
Po trzecim razie miałam szczerze dosyć. Zmarzłam ciut w koszuli nocnej, miałam pilna potrzebę (łazienkową), byłam głodna. Kiedy Sońka leciała niosąc Cibi, zawróciłam ją i stanowczo skierowałam do posłania. Weszła. Położyła się. Pomarudziła. Spokój. Uff.
Niestety, nie mogę zaakceptować miejsca, które wybrała - pod stolikiem w stołowym. Pełno kabli, przewodów, wietrzony pokój, czasami przychodzą goście.
Bajra trzyma dystans, rzadko wchodzi do pokoju z maluchami. A jeśli wejdzie ucieka, kiedy tylko Sońka się zbliży.
Maluchy są teraz w zacisznym pokoju na uboczu, w spokojnym miejscu za fotelem, tym samym gdzie od początku stała budka.
27.09.2005
Małe rosną, przybierają na wadze. Cibi z ciamajdy wyrasta na coraz bardziej zdecydowanego w działaniu i dążeniu do celu. Nie lubi, kiedy mu się pomaga, do cyca musi SAM dotrzeć. Caron jak zrzędziła, tak zrzędzi. Cortina zaczyna dźwigać kluskowate ciałko na czterech łapkach, z wysiłkiem ciągnąc brzuszek po posłaniu.
Codziennie ważą więcej o 10 do 15 gramów. Najcięższa jest Cortina - 175 gramów. U niej para nie idzie w gwizdek. Jak je, to je. Jak śpi - nie budzi się nawet podczas ważenia. Rodzeństwo ją goni: Caron - 161 gramów, Cibi - 135 gramów. Kocurek zanim ułoży się do snu musi zrobić trzy kółeczka po posłaniu, przekopać siostry i poprzesuwać je łepetyną.
Sońka jest dobrą, choć trochę nerwową matką. Powinna nabrać dystansu do pisków dzieci. Karmi je bardzo ładnie, wysadza mimo płaczliwych protestów, długo leży z nimi w posłaniu. Wychodzi też rozprostować nogi i poprzeciągać się na drapaku. Wczoraj nawet pobawiła się przez chwilę zapomnianą na podłodze piłeczką. Dobrze jej to zrobiło na perystaltykę jelit. Czekałam na kupkę już drugi dzień, zastosowałam nawet groźbę stawiając na widoku butelkę z parafiną. Okazała się niepotrzebna, bo ruch zrobił swoje.
Bajra nie jest tym wszystkim zachwycona. Czuje się niepewnie, fuka i prycha na Sońkę i odgłosy z dziecinnego pokoju. Cóż, musi się przyzwyczaić.
Nie wiem jeszcze, jaki kocięta będą mieć wyraz pyszczków i oczy. Powieki dopiero zaczynają się uchylać, w szpareczce przebłyskuje mętny ciemnoniebieski kolor.
Koniec zdjęć z fleszem. Dopiero co otwarte oczy są bardzo wrażliwe na ostre światło.
2.10.2005
Po kolei.
Wagowo na pierwszym miejscu jest Cortina. Dziś rano (bo rano ważymy kijanki)
 |  |  |
Cortina - 265 gramów | Caron - 254 | Cibi - 212 |
 Przez trzy pierwsze dni kocurek niezbyt szedł z wagą do przodu. Ot, 2-3 gramy dziennie. Musiałam pilnować fajtłapy, by trafiał do cycka i nie został odepchnięty przez zaborcze siostrunie. Teraz mały już dzielnie macha łapkami, kiedy któraś próbuje zając jego ukochany cycek. Każde ma swój, którego pilnuje zaborczo. Zależnie od tego jak ułoży się Sońka - rude jest na górze, a czarne na dole, albo odwrotnie. Jeżeli wypada pozycja "czarne na dole" rozlega się wrzask oburzonej Caron, która nie lubi szukać cyca gdzieś pod matką. Pcha łepkiem matkę wytrwale, aż ta ułoży się tak, by cycek był bardziej dostępny. Jeśli "rude na dole" - wpycha się pod Sońkę i szuka cyca. Z kolei rude drze pysk, kiedy się "zgubi", albo nie może znaleźć sióstr, żeby przytulić się do snu. Cortina ma dla siebie dwa przednie cycki i zawsze pełny jest na górze. Cwaniara. Czynne są więc cztery środkowe sutki, a dolne i najwyższe nie. Dolnymi trochę się martwiłam, bo zawsze są najbardziej wydajne, ale małe nie chciały z nich korzystać. Masowałam, żeby nie wdało się zapalenie. Już są mięciutkie i prawie zasuszone.
Dni mijają spokojnie. Kociaki są jeszcze za małe, żeby wyłazić z budki, ale podwyższyłam trochę dolną krawędź, bo Sońka potrafiła wynieść poza posłanie malca uczepionego cycka. Za tydzień, albo półtora postawię kojec z budką w środku, zdejmę podwyższenie krawędzi i pozwolę malcom pozwiedzać "większy kawałek świata".
Sońka bardzo dobrze, jak na pierwszy miot zajmuje się malcami. Są starannie wysadzone, każde po kolei idzie "na nocnik" i "ma zmieniane pieluchy". Futerka maja czyściutkie, pupki też, brzusie nie są wzdęte, często podczas toalety słyszę odgłosy cichutko puszczanych bączków.
Bajra jest zazdrosna. Dopieszczam ją jak mogę, a pcha się na kolana strasznie. Nieważne, czy siedzę, czy leżę na kanapie, zawsze mam kocicę moszczącą się nie na kolanach - bo na to jest za duża - tylko na moim ciele. Depczącą łapami, mruczącą, gładzącą mnie po twarzy łapką, podstawiająca łepek, fundującą mi baranki - co daje najlepsze efekty, kiedy mam w ręku szklankę z gorącą herbatą. Fuka na Sońkę, czasami nawet powarkuje. Sońka znosi to ze stoickim spokojem. Choć Bajra ma własną miskę z takim samym jedzeniem, zawsze stara się wkraść do dziecinnego pokoju i uszczknąć coś z miski Sońki. Na noc - kiedy daję matce karmiącej bardziej kaloryczne pożywienie, zamykam drzwi, żeby Bajra niepotrzebnie się nie roztyła.
Powody konfliktu między kocicami są bardziej złożone. To nie tylko zazdrość. Bajra traci stopień w hierarchii stada. Do tej pory była niekwestionowaną przywódczynią, bo Sońka ze swoim bezkonfliktowym charakterem poddawała się hegemonii kastratki. Nie straciła władzy nawet podczas ciąży, teraz pojawienie się małych wysuwa Sońkę na pierwsze miejsce. Tak jest w naturze. Bajra nie chce tego zaakceptować - stąd frustracja, fuczenie i warczenie. Podejrzewam, że mogłoby to zmienić dopiero przegonienie Bajry od małych przez Sońkę.
Z kolei ja nie mogę pozwalać, żeby Bajra odganiała Sońkę od jej miski w pokoju dziecinnym, albo blokowała drogę do poidełka, czy kuwety. Sońka przechodzi obok fuczącej Bajry z przepraszającym mrukiem, szybko i jak najdalej. Ale już chyba niedługo da sobie dmuchać w kaszę. Kiedy któreś małe pisnęło w budce, a Bajra akurat była w pobliżu - Sońka wyskoczyła w jej stronę. Bajra grzecznie zwiała z pokoju i położyła się jak niepyszna w kuchni.
Co będzie się działo, kiedy małe wyjdą na pokoje? Nie wiem, zobaczymy.
|
|
|